A właśnie, że się stało!

Praca w mediach, to ciężki kawałek chleba. Ooooj kiedyś chciałam być dziennikarką. Chociaż chyba bardziej skręcałam w stronę pisarki (to chyba moja introwertyczna natura), i to nie koniecznie nie dla idiotów (if you know what i mean 😉 ) A nawet kiedyś myślałam, że będę aktorką, ale się okazało, że seplenię „S”. W każdym razie nie zostałam człowiekiem pióra, ani tym bardziej gwiazdą sceny i estrady i nawet mi nie żal. My, zwykli zjadacze chleba często dostrzegamy tylko sławę i splendor związany z takimi zawodami, a tymczasem mroczne korpo, to przy branży mediów i rozrywki często niewinny placyk zabaw dla grzecznych dzieci.

Źródło: pinterest

Jakiś czas temu głośno było o sprawie, a właściwie sprawach mobbingu w szkołach teatralnych. Kto nie pamięta „Rurka i up#$%@olonego stołu ten nie żyje zbyt długo. Chwilę temu Tomasz Lis „odszedł” z Newsweeka, a w tle pojawiły się doniesienia o skandalicznym traktowaniu podwładnych. W Agorze z kolei jak się okazuje jedna z naczelnych podobno latami mobbingowała współpracowników (oczywiście zatrudnionych na zlecenie, czy dzieło). Co poza branżą łączy te sprawy? Nic. A konkretnie nic, które robili we wszystkich tych sytuacjach zarządzający tymi miejscami.

Mobbing to cholernie poważna sprawa. To coś więcej niż niewypłacona pensja, czy brak awansu. To często gnojenie psychiczne, które doprowadza człowieka do choroby, a czasem do śmierci. To nie modne hasło w kolorowych gazetach. Mobbing to konkretny ból, który może zniszczyć życie. Czemu zatem tak często w obliczu mobbingu wszelkie kompetencje menedżerskie zarządzania ludźmi, a nawet zarządzania kryzysowego zdają się wyłączać i wchodzić w tryb offline?

Źródło: patricmemes.com

Według mnie jedna z przyczyn to rozmycie tego pojęcia.

Kodeks pracy wprowadził definicję mobbingu, zgodnie z art. 943 § 2 „Mobbing oznacza działania lub zachowania dotyczące pracownika lub skierowane przeciwko pracownikowi, polegające na uporczywym i długotrwałym nękaniu lub zastraszaniu pracownika, wywołujące u niego zaniżoną ocenę przydatności zawodowej, powodujące lub mające na celu poniżenie lub ośmieszenie pracownika, izolowanie go lub wyeliminowanie z zespołu współpracowników.

Innymi słowy mobbing jest świadomym, uporczywym nękaniem psychicznym pracownika w sposób werbalny lub niewerbalny przez przełożonego lub współpracownika, a nawet większą liczbę osób lub całą organizację (osoby nią zarządzające). W konsekwencji takiego zachowania pracownik jest w złym stanie psychicznym, przejawiającym się obniżoną samooceną, poczuciem odosobnienia, a nawet stanami lękowymi.
Źródło: someecards.com

W tej definicji występuje tyle niedookreślonych pojęć, że czasem ciężko jednoznacznie stwierdzić, czy dane zachowanie było uporczywe, albo czy te kilka razy to już „długotrwałe”? Jak udowodnić, że mobbingujący chciał celowo poniżyć albo ośmieszyć? Czy pracownik właśnie przez te konkretne zachowania czuje się odosobniony? Czy nie miał zawsze trochę niskiego poczucia własnej wartości? Mobbing to poważna sprawa, więc zdarza się, że ludzie nie są pewni, czy to już to i dlatego nie podejmują działań. W końcu „to naprawdę dobry specjalista, a takie coś mogłoby mu zniszczyć karierę”.

Źrodło: pinterest

Druga sprawa, to tak zwane życiowe doświadczenie. Bo przecież „za naszych czasów, to się nazywało żartami”. Albo „kiedy ja zaczynałem, to każdy musiał przejść ścieżkę zdrowia i udowodnić, że zasługuje, żeby być członkiem tego elitarnego grona”. Albo „dziś to ci ludzie jacyś tacy miękcy, wystarczy, że coś powiesz, a ten już się czuje zraniony”. Obco brzmiące pojęcie jakoś tak nie pasuje i nie przekonuje. Trochę jak z biciem dzieci – ja dostawałem po tyłku i wyszedłem na ludzi, więc co w tym niby złego.

Źródło: someecards.com

Po trzecie, mobbing to brudna sprawa. Jak zacznie się o tym mówić, to będzie szum, trzeba będzie jakoś to proceduralnie załatwić, ale właściwie to nikt nie wie jak, bo do tej pory tego nie robili, bo… nie wiedzieli jak. I jak się już zacznie mówić, że ktoś na kogoś krzyknął, to wyjdzie że inny krzyknął na innego. No i po co to ruszać, przecież nikt nie jest święty!

Źródło: dilbert.com

W końcu, ośmielę się zaryzykować stwierdzenie, że tak zwany management, po prostu się boi. Jarosław Kurski (ten drugi Kurski) w kontekście oskarżeń o mobbing w Gazecie Wyborczej stwierdził, że:

Miejscem, do którego składa się skargi o mobbing nie jest redakcja naczelna, tylko specjalna komórka HR Agory. To sprawy z porządku stosunków pracy regulowane przez pragmatykę korporacyjną. To logiczne. Zarzuty o ewentualny mobbing dotyczyć mogą wszak przełożonych, a ci nie mogą przecież decydować we własnej sprawie

Czytaj więcej na: https://www.wirtualnemedia.pl/artykul/gazeta-wyborcza-mobbing-zarzuty-jaroslaw-kurski-odpowiada?fbclid=IwAR0dZE64NOSuW_SZWvyj063xQGUeMdhoda9J7yjoKl6VEMEy4_KpmA-NWWI

To fantastycznie, że Agora posiada stanowisko w HR, które zajmuje się mobbingiem. Chwała każdej firmie, która posiada taką rolę i zdefiniowaną procedurę postępowania w sytuacjach, kiedy ktoś mobbingu doświadczy, albo kiedy jest jego świadkiem. Problem robi się wtedy, kiedy tego typu działania firmy są wydmuszką. Kolejną bezużyteczną procedurą, którą trzeba, albo wypada wprowadzić, żeby pokazać się jako poważna, nowoczesna firma. Oczywiście byłoby idiotyczne oczekiwać, że pracownik sprawę mobbingowania powinien w pierwszej kolejności zgłosić przełożonemu. Pan Jarosław słusznie zauważył, że to często przeczyłoby zdrowemu rozsądkowi, ponieważ zwykle to przełożony jest wskazywany jako osoba nękająca. Tylko nie wiem, czy jeszcze bardziej idiotyczne nie jest zaniechanie jakichkolwiek działań, kiedy faktycznie pracownik przychodzi do przełożonego, albo przełożonego przełożonego, bo to nie zgodne z procedurą. W takiej sytuacji myślę sobie, że to najlepszy dowód na to, że firma wie co robić, ale nie chce tego robić. Stanowisko w haerach staje się dla menedżerów wymówką, żeby nic nie robić.

Źródło: pinterest

Wyobraź sobie, że wychodzisz z domu i natykasz się na sąsiada, który mówi ci że właśnie ktoś go strzelił w ryja, zabrał kluczyki od auta i odjechał. Sąsiad patrzy na ciebie i prosi o pomoc. Zgodnie z procedurą sąsiad powinien zadzwonić po policję, albo pójść na komisariat. Ale możesz też sąsiadowi w tym pomóc. Możesz sam zadzwonić. Możesz sąsiada uspokoić, dać mu szklankę wody i z nim poczekać na radiowóz.

Źródło: sayingimages.com

Będąc szefem, któremu ktoś zgłasza, że jest nękany w jakikolwiek sposób możesz być szefem cytującym procedury, albo człowiekiem, który zarządza swoimi ludźmi i pilnuje, żeby nie działa im się krzywda. I żeby zwykłe złamasy znęcające się nad innymi nie stały się wizytówką Twojej firmy. Twoja decyzja.

Źródło: pinterest

Oskarżenia o mobbing to poważna sprawa. Nie jest łatwo podjąć decyzję, żeby coś takiego zgłosić, ale nie jest też łatwo uwolnić się od oskarżeń, kiedy ktoś zwyczajnie kłamie. Postępowanie w takich sytuacjach powinno być rozważne i delikatne. Ale powinno się odbyć! Nie wolno udawać, że nic się nie stało.